Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej

Kpt. Stefan Łaszkiewicz i Thunderbolty

Poza powszechnie znanymi faktami dotyczącymi służby Polaków na Thunderboltach w 61 Dywizjonie Myśliwskim USAAF (61st Fighter Squadron) w cieniu pozostaje także szereg faktów dotyczących pojedynczych polskich pilotów w różnych innych jednostkach. Wiadomo, że u Amerykanów latali m.in. kpt. Jerzy Solak (oficer operacyjny w 48 Grupie Myśliwskiej USAAF - 48th Fighter Group), kpt. Czesław Główczyński (390 Dywizjon Myśliwski USAAF - 390th Fighter Squadron) oraz kpt. Stefan Łaszkiewicz (nieustalona jak dotąd jednostka bądź jednostki 9 Armii Powietrznej USAAF - 9th Air Force). Ten ostatni, poprzednio oficer operacyjny Brygady Pościgowej, dowódca "Eskadry Montpellier" i 308 Dywizjonu Myśliwskiego "Krakowskiego", wrażenia swe z lotów na Thunderbolcie opisał niezwykle entuzjastycznie w Dzienniku Żołnierza Armii Polskiej na Wschodzie z dnia 3 sierpnia 1944 r. Nie ma się temu zresztą co dziwić - Łaszkiewicz poprzednio latał na Hurricane'ach, o gorszym uzbrojeniu, mniejszym zasięgu, niższej prędkości, ogólnie: samolocie lżejszym i nie robiącym tak wielkiego wrażenia co gigantyczny amerykański myśliwiec. Oto, jak czytelniom "Dziennika Żołnierza APW" opisał samolot:

Samolot, na którym obecnie latam w dywizjonie amerykańskim jest chyba najcięższym samolotem jednosilnikowym na świecie. Waga jego wynosi trzynaście tysięcy funtów, to jest sześć ton. Uzbrojenie składa się z ośmiu ciężkich piętnastomilimetrowych karabinów maszynowych. Ilość zabieranej amunicji wynosi ponad tysiąc pięćset sztuk. Wszystkie karabiny maszynowe są wycelowane na skupienie. Efekt tego jest taki, że dwu-trzysekundowa seria z mego Thunderbolta rozrywa nieprzyjacielski samolot w powietrzu na drobne części.

Thunderbolt jest specjalnie zbudowany do pracy na dużych wysokościach, na których bije każdego myśliwca niemieckiego. W nurkowaniu nie ma równego! Osiągnięto na nim prędkość ponad czterysta dwadzieścia mil na godzinę. Nie ma dziś na świecie samolotu, który mógłby uciec nurkując przed Thunderboltem. Zresztą żadna maszyna niemiecka nie wytrzyma takiej szybkości i rozsypie się w powietrzu. Thunderbolt natomiast jest zbudowany niezwykle mocno i wytrzymuje największe obciążenia przy wyprowadzaniu go z nurkowania. Silnik Pratt and Whitney, osiemnastocylindrowy, chłodzony powietrzem, daje moc dwu tysięcy koni. W razie potrzeby można uruchomić urządzenie powiększające tę moc. O odporności tego silnika na uszkodzenia świadczy fakt, który zdarzył się niedawno. Otóż jeden z pilotów wrócił do bazy mając odstrzelone dwa cylindry silnika.

Thunderbolt może zabrać jeden lub dwa zbiorniki zapasowe pod skrzydłami, co pozwala dwukrotnie przedłużyć jego zasięg. Zamiast dwóch zbiorników może również zabrać dwie bomby o wadze do tysiąca funtów każda. Samolot ma pozatem doskonałą widoczność. Nic dziwnego, że przy tylu walorach jest lubiany przez pilotów, a wśród Niemców wzbudza strach.

Wojciech Zmyślony

Pierwsza strona "Dziennika Żołnierza Armii Polskiej na Wschodzie", wydania z 3 sierpnia 1944 r., w którym wydrukowano tekst kpt. dypl. Stefana Łaszkiewicza.
Tekst krótkiego artykułu autorstwa polskiego pilota.