Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Teofil Zych

Teofil Zych

Teofil Zych urodził się 18 grudnia 1921 r. w Mościskach, w rodzinie Franciszka i Marii jako jeden z czwórki rodzeństwa. Przez całą młodość mieszkał w swej rodzinnej miejscowości, położonej niedaleko Przemyśla, przy drodze do Lwowa (obecnie znajdują się na terenie Ukrainy). Po ukończeniu siedmiu klas szkoły powszechnej do wybuchu wojny pozostawał bez zawodu, miał jednak plany otwarcia gospody. Ze względu na zbliżającą się zawieruchę wojenną plany te nigdy nie zostały zrealizowane. Po napaści Niemiec, jako mieszkaniec wschodnich terenów Polski, musiał doświadczyć jeszcze jednej tragedii, którą była agresja i późniejsza okupacja sowiecka.

W dniu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 r. Rosjanie zarządzili mobilizację Polaków zamieszkujących podległe im tereny. Owa mobilizacja dotyczyć miała również zwierząt pociągowych oraz wozów, jakimi polska ludność dysponowała. Następnego dnia nastąpił wymarsz z Mościsk. Wśród setek ludzi znalazł się również niespełna dwudziestoletni wówczas Zych. Po dotarciu do miasta Sambor, pod ciągłym bombardowaniem, wraz z innymi został załadowany do pociągu, którym przez graniczne Podwołoczyska dojechał do Proskurowa na Ukrainie. Właśnie tam, zgodnie z informacjami jakie dotarły do Zycha, Polacy mieli zostać umundurowani i wcieleni do Armii Czerwonej. W trakcie nalotu niemieckiego (Proskurow był przepełniony sprzętem wojennym stanowiącym doskonały cel) nastąpiło ogólne zamieszanie, z którego skorzystało wielu Polaków. Jednym z nich był Zych. Uciekł wraz z dwoma towarzyszami podróży i przez trzy dni kręcił się po okolicy. Później koleją wyruszył w głąb sowieckiego terytorium, do Kazachstanu. Tam w jednej z fabryk lotniczych podjął pracę jako stolarz.

Na wieść o polskiej armii, mającej się formować na podstawie umowy gen. Sikorskiego z Sowietami z dnia 30 lipca 1941 r., Zych wyruszył w dalszą drogę - do Buzułuku, gdzie mieścił się sztab i obóz Wojska Polskiego. 26 października jego transport, ze względu na panujące w Buzułuku przepełnienie, został skierowany na południe. Kolejne trzy miesiące Zych spędził na pracy w kołchozie, gdzie za dzień pracy otrzymywało się 80, a później 60 dekagramów jęczmienia. Do dziś w jego pamięci pozostały warunki bytowe, urągające podstawowym zasadom człowieczeństwa. Właśnie tam ponownie dotarło do niego wezwanie do polskiego wojska. W lutym 1942 r. dotarł do Czokpaku koło Dżambułuku. Zachorował tam na tyfus, co uniemożliwiło wyjazd z marcowym transportem. Już wówczas został też wstępnie przydzielony do lotnictwa. Po wyzdrowieniu trafił następnie do stacji zbornej w Kermine, a stamtąd wraz z transportem do Iraku. Kolejnym punktem wojennej tułaczki było Karaczi w ówczesnych Indiach (obecnie Pakistan), gdzie znalazł się dokładnie w Święta Bożego Narodzenia 1942 r. Tam oczekiwał na kolejny transport. Po krótkim pobycie w Durbanie w Afryce Południowej wraz z wieloma młodymi Polakami zaokrętował się na "Empress of Canada". Pod pokładem tegoż statku znajdowała się bardzo liczna, około trzytysięczna grupa włoskich jeńców. W nocy z 13 na 14 marca okręt został storpedowany przez włoski okręt podwodny. Na podkreślenie zasługuje fakt, że wsród ofiar śmiertelnych byli głownie owi włoscy jeńcy. Zych znalazł ratunek w szalupie, a następnie na pokładzie kontrtorpedowca, który pospieszył rozbitkom na ratunek. Kolejny rejs z portu Freetown w Sierra Leone odbył się już bez przeszkód i w końcu kandydaci do polskiego lotnictwa znaleźli się na angielskiej ziemi.

Zych został skierowany do Blackpool, gdzie 26 kwietnia 1943 r. przeszedł badania lekarskie i został formalnie wcielony do Polskich Sił Powietrznych, otrzymując stopień AC2 - Aircraftman No. 2, odpowiednik polskiego szeregowca. Po wstępnym przeszkoleniu w Blackpool został wysłany do Morpeth, gdzie znajdowała się szkoła strzelców pokładowych 4 Air Gunnery School. Przebywał tam w okresie od 29 sierpnia do 22 września 1943 r., nabywając umiejętności na pokładzie szkolnego Ansona. Wylatał prawie 17 godzin. 21 lutego 1944 r. został wysłany do jednostki szkolenia bojowego 18 Operational Training Unit, dysponującej wówczas kilkoma lotniskami. Zych przebywał więc w Worksop (od 21 do 25 lutego), gdzie wraz z Sgt Stewartem i F/Sgt Artymiukiem odbył dwa loty na Wellingtonach, w Finningley oraz w Bircotes (od 4 marca do 14 kwietnia), gdzie wraz z F/Sgt Michałem Wasilczukiem w dalszym ciągu latał na Wellingtonach. W składzie załogi tego właśnie pilota Zych poleciał 10 kwietnia nad Francję. Zadanie określane kryptonimem "Nickels" polegało na zrzucaniu ulotek nad terenami okupowanymi. Wellington XW-Y (3996) po czterech godzinach i dziesięciu minutach powrócił bezpiecznie. Z początkiem maja Zych został wysłany do 1481 Bombowej Eskadry Strzelania RAF (1481 (Bomber) Gunnery Flight) w Ingham, gdzie w okresie od 5 do 11 maja z pilotami angielskimi odbywał dalszy trening strzelecki na Wellingtonach, po czym oddelegowano go do jednostki przeszkolenia na ciężki sprzęt 1662 Heavy Conversion Unit w Blyton. Tam Zych, już w stopniu Sergeanta, w okresie od 23 do 31 maja 1944 r. ponownie z Michałem Wasilczukiem latał na samolotach typu Halifax. 17 czerwca z Blyton skierowano go na przeszkolenie na Lancasterach I i III do Hemswell, gdzie znajdowała się szkoła doskonalenia na Lancasterach - 1 Lancaster Finishing School.

23 czerwca 1944 r. Zych wraz z załogą w składzie: pilot F/Sgt Michał Wasilczuk, mechanik pokładowy Sgt Bolesław Łuczak, bombardier Sgt Stanisław Polkowski, radiotelegrafista Sgt Zdzisław Wagner oraz strzelec pokładowy Sgt Michał Żołnierewicz, został przydzielony do stacjonującego w Faldingworth 300 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Mazowieckiej". Szczególnie miłe powitanie spotkało samego Zycha, jako że dowódca W/Cdr Pożyczka ucieszył się z przybyłego do jednostki imiennika. Pierwszy swój lot w dywizjonie, jeszcze treningowy, odbył Zych na Lancasterze BH-A dnia 2 lipca 1944 r. Pierwszym zaś zadaniem bojowym, które wykonał, było bombardowanie trakcji kolejowych w okolicach Tours 12 lipca. Na pokładzie Lancastera BH-J o godz. 21:58 wystartował do lotu bojowego wraz z F/Sgt Wasilczukiem, Sgt Łuczakiem, Sgt Polkowskim, Sgt Hołownią, Sgt Wagnerem i Sgt Żołnierewiczem. Lot trwał sześć godzin i piętnaście minut. Następne loty wykonywał w lipcu jeszcze w nocy z 20 na 21 lipca, kiedy celem było Coutrai, oraz z 28 na 29, gdy bombardowano Stuttgart (w tych dwóch nalotach zestrzelonych zostało 48 Lancasterów Lotnictwa Bombowego; Bomber Command). Miesiąc zakończył lotem nad Foret de Nieppe. W sierpniu brał udział w nalotach na Trossy, St Maxim, Le Culot, Kilonię i Szczecin. 31 dnia tego miesiąca poleciał na bombardowanie magazynów rakiet V2 w St Riquier. We wrześniu wziął udział w siedmiu zadaniach, lecąc trzykrotnie nad Le Havre, Hopstein, Calais, Neuss oraz Cap Gris Nez. Październik to bombardowania Emmerich, Stuttgartu, dwukrotnie Essen i Duisburga oraz Kolonii. Listopad zaczął się pięciogodzinnym lotem nad Düsseldorf, po czym bombardowano Bochum, Wanne-Eickel, Dortmund, Duren i Aschaffenburg. Swój ostatni, trzydziesty lot bojowy, Zych wykonał 4 grudnia 1944 r. Był to ponad sześciogodzinny nalot na Karlsruhe. Większość lotów bojowych wykonał ze swym stałym pilotem Wasilczukiem, choć zdarzyło mu się też polecieć w załodze F/Sgt Stępnia (Stuttgart), W/O Laskowskiego (Le Culot) czy W/Cdr Pożyczki (Le Havre). Po zakończeniu kolejki lotów w styczniu 1945 r. odszedł na odpoczynek.

W jak trudnych warunkach przyszło spędzać niebezpieczne godziny lotu niech świadczy fakt, że Teofil Zych zamknięty w tylnej wieżyczce strzeleckiej nie używał ogrzewania elektrycznego, do którego nie miał zaufania. Ilość spędzonego tam czasu, często przy temperaturze -40 stopni, brak tlenu - normalna rzecz na takich wysokościach - sprawiały, że wysiadał z samolotu z fioletową twarzą. Często zapominał w tych momentach o strzelającej artylerii przeciwlotniczej wroga, nie zwracał uwagi na łapiące ich wiązki świateł nieprzyjacielskich reflektorów czy przemykający cień nocnego myśliwca. Marzył tylko, by nie było tak zimno.

Służbę w Polskich Siłach Powietrznych Teofil Zych zakończył w polskim stopniu sierżanta i brytyjskim Warrant Officera. Został odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych, dwukrotnie Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Strzelca (nr 511) oraz medalami pamiątkowymi. Po demobilizacji osiadł w przemysłowym mieście Slough koło Londynu, gdzie otworzył swój własny sklep spożywczy. Do 1974 r. utrzymywał kontakt ze swym wojennym imiennikiem, Teofilem Pożyczką, który również, aż do swej śmierci 28 października 1974 r., prowadził własny sklep. Później Zych zdecydował się na zmianę branży i aż do osiemdziesiątego roku życia prowadził punkt z używanym sprzętem AGD oraz meblami, będąc człowiekiem niezmiernie aktywnym, spędzając wiele godzin za kierownicą swego samochodu dostawczego.

Przez długi okres był w poczcie sztandarowym Stowarzyszenia Lotników Polskich, do którego Fundacji należał aż do jej rozwiązania. Brał czynny udział w spotkaniach lotniczych, uroczystościach pod pomnikiem lotników w Northolt, na cmentarzu w Newark-on-Trent i na dawnym lotnisku w Faldingworth. Właśnie tam spotkał swego dawnego pilota, mieszkającego obecnie w USA Michała Wasilczuka. Wasilczuk potem odwiedził swego strzelca pokładowego w jego domu. Żywo interesował się sytuacją w kraju, czytał polską prasę. Uwielbiał kontakt z przyrodą, śpiew ptaków i długie spacery, w których niezmiennie towarzyszyła mu żona Teresa. Miał trójkę dzieci z pierwszego małżeństwa.

Sierżant Teofil Zych zmarł 8 września 2011 r. w wieku 89 lat. Spoczął na cmentarzu w Slough.

Piotr Sikora